Łaknienie jedzenia, otyłość a konsumpcja glutenu
Ron Hoggan, 2006.
Według dr Michaela Marsha zwiększona konsumpcja glutenu potęguje ryzyko pojawienia się symptomów celiakii. Mimo że symptomy te nie muszą oznaczać choroby, odzwierciedlają one niektóre biologiczne realia. Pożywienie bazujące na zbożu po porostu nie zapewnia składników odżywczych niezbędnych do osiągnięcia zdrowia przez człowieka, a także powoduje szkody w organizmie. USDA [Ministerstwo Rolnictwa Stanów Zjednoczonych – przyp. tł.] i Kanadyjskie Zalecenia żywieniowe mimo wszystko ostrzegają, że jeśli ludzie będą stosowali bardzo bogate w zboże diety, mogą nabawić się symptomów właściwych dla celiakii (ale w większości przypadków bez diagnozowanych zmian w jelitach). Związek pomiędzy zaburzeniami łaknienia a celiakią jest powszechnie znany i dobrze udokumentowany. Dlatego też dynamika pracy nad celiakią może przynieść głębsze zrozumienie zjawiska otyłości, w szczególności wśród tych osób, które spożywają rekomendowane dzienne ilości pochodzących ze zboża produktów, przy czym starają się utrzymywać niską wagę przez stosowanie niskotłuszczowej diety.
Zasadniczo cechą charakterystyczną celiakii jest uszkodzenie kosmków jelitowych powodowane glutenem. Jako że nieprawidłowe wchłanianie witamin i minerałów jest powszechnie znane w kontekście tej choroby, nie powinno dziwić, że niektórzy pacjenci z celiakią odczuwają także spaczone łaknienie (spaczone łaknienie – dolegliwość polegająca na jedzeniu ziemi, farby, drewna i innych substancji nie będących jedzeniem). Inni pacjenci z celiakią spożywają nadmierne ilości pokarmów, jednocześnie nie mogąc przybrać na wadze. Wreszcie kolejna, przypuszczalnie większa grupa pacjentów z celiakią, odmawia jedzenia. (Można się zastanawiać czy ta ostatnia grupa nie unika jedzenia, gdyż odkrywa, że ono pogarsza ich samopoczucie).
Przypuszczalnie najbardziej niedostrzeganą grupę wśród dużej liczby nieleczonych pacjentów z celiakią stanowią osoby otyłe. Dr Dickey odkrył, że otyłość jest bardziej powszechna niż niedowaga pośród osób z nieleczoną celiakią. „-Kiedy przeszukałem „Medline” [światowa baza piśmiennictwa medycznego – przyp. tł.] pod kątem terminów „otyłość” i „celiakia”, znalazłem 75 cytowań. W tytułach i streszczeniach artykułów powtarzało się zdanie, że celiakia jest zazwyczaj przeoczana u pacjentów otyłych. Podczas gdy otyłość w celiakii może być częsta, diagnoza okazuje się rzadka. Biorąc pod uwagę powyższe fakty, wierzę, że epidemia otyłości w Ameryce Północnej może być częściowo wyjaśniona przez niediagnozowaną celiakię. Nie mniej to tylko mała część układanki, jaką stanowi zjawisko otyłości, ale podejrzewam, że celiakia może pomóc w zrozumieniu tego fenomenu, którym ogarnięty został kontynent amerykański.
Jednym z przykładów jest kobieta, zdiagnozowana przez dr Joe Murray-a, która ważyła 388 funtów w momencie wykrycia celiakii [176,152 kg – przyp. tł.]. Dr Murray tłumaczył jej otyłość jako kompensację dla nieprawidłowego wchłaniania jelitowego. Pragnę jednak zasugerować dwuaspektowe, alternatywne wytłumaczenie, które może dotyczyć większej i cały czas rosnącej grupy osób otyłych i z nadwagą. Jak wspomniałem wcześniej, każdy kto spożywa wystarczająco dużo glutenu może mieć objawy celiakii. Jeśli spożywanie glutenu na dużą skalę niszczy kosmki jelitowe, ale w mniejszym stopniu niż jest to zwykle wymagane by zdiagnozować chorobę, wchłanianie tłuszczu będzie narażone na szwank. Przypuszczalną tego konsekwencją są niedobory niezbędnych kwasów tłuszczowych.
Naturalną odpowiedzią na tego rodzaju niedobory jest łaknienie jedzenia mimo przyjęcia już wystarczającej ilości kalorii. Nawet wtedy, gdy pobór energii jest ogromny, a nadmierne kalorie muszą być przechowane jako tkanka tłuszczowa, potrzeba jedzenia pozostaje, sterowana przez organizm domagający się niezbędnych tłuszczów. Z powodu wywoływanych glutenem zakłóceń we wchłanianiu tłuszczów, konsumpcja zwiększonych porcji jedzenia może być konieczna dla prawidłowego przyswojenia niezbędnych kwasów tłuszczowych. By dalej skomplikować problem, produkcja glukagonu – hormonu trzustkowego – będzie zmniejszona, co ogranicza zdolność do spalania nagromadzonego już tłuszczu, podczas gdy komórki nadal będą domagać się niezbędnych kwasów tłuszczowych.
Kiepska pomoc lekarska i informacja medyczna również przyczyniają się do problemu. Mantra ograniczania tłuszczów powtarzana jest w gabinetach lekarskich, mimo coraz większej ilości dokładnie odwrotnych wyników badań. W lutym 2006 roku, wyniki potężnego, 8-letniego badania przeprowadzonego na prawie 49 000 kobietach wykazały niewielką różnicę pomiędzy zdrowiem kobiet będących na niskotłuszczowych dietach, a tych będących na normalnych dietach. Co niepokojące, właśnie owe niskotłuszczowe diety wydają się być przyczyną przyrostu wagi – powszechnie uznanego czynnika ryzyka dla wielu chorób.
Dla niektórych z nas powyższe wyniki były łatwe do przewidzenia. Prawdopodobną konsekwencją diety niskotłuszczowej jest zwiększone spożycie węglowodanów, podczas gdy łaknienie jedzenia jest napędzane przez niedobory niezbędnych kwasów tłuszczowych. Jeśli moje rozumienie ukrytego problemu (nadmiar kalorii połączony z niedoborem niezbędnych kwasów tłuszczowych spowodowany złym wchłanianiem tłuszczów przez kosmki jelitowe) jest prawidłowe, to dieta niskotłuszczowa jest właśnie złą receptą. Wiele osób otyłych jest skazanych przez takie kiepskie porady medyczne na życie w pogłębiającej się depresji, choroby autoimmunologiczne i zwiększającą się otyłość.
W końcu kiedy ludzie ci umierają w wyniku ataków serca, zawałów czy innych podobnych schorzeñ, przypadkowi obserwatorzy, przekonani o własnej nieomylności, pozostają przy opinii, że problem tkwił po prostu w braku ich silnej woli.
Patrzyłem jak moja mama regularnie przybiera na wadzę przez 35 lat. Widziałem, jak ćwiczy silną wolę ponad możliwości większości zwykłych ludzi. Mimo to nie mogła opanować przymusu nałogowego jedzenia. Widziałem kiedyś jak zabrała coś z zamrażarki i obgryzała, wmawiając sobie, że zjadła właśnie bardzo duży posiłek, więc powinna czuć się syta.
W grudniu 1994 roku zdiagnozowano u mnie celiakię. Zgodnie z eksperckimi publikacjami z tej dziedziny, moja mama także powinna była być poddana badaniom w tym kierunku. Jednak gdy prosiła o testy lekarz odmówił. Dopiero dzięki wytrwałości i dominującej wierze w syna, mama w końcu (po miesiącach negocjacji) skłoniła swojego lekarza do zrobienia jej testu krwi na obecność przeciwciał antygliadynowych. Pomimo tego, że przez poprzednie lata była na diecie ograniczonej w gluten, jej poziomy przeciwciał były podwyższone.
Mama nigdy nie zabiegała o diagnozę za pomocą biopsji, a testy EMA i tTG były wtedy niedostępne tu w Kanadzie. Jednakże, od tego czasu – od około siedmiu lat – jest na diecie bezglutenowej i zrzuciła znaczną ilość kilogramów.
Jej słabością nigdy nie był brak silnej woli. Mama walczyła z instynktem tak podstawowym, że niewielu z nas mogłoby mu się oprzeć. Uważam, że to historia kryjąca się za sporą częścią otyłości Ameryki Północnej. Powszechna, nadmierna konsumpcja glutenu w każdym posiłku, w połączeniu z niskotłuszczową religią rozpropagowaną w całym kraju, powoduje uszkodzenia jelit i szerzące się niedobory niezbędnych tłuszczów wśród Amerykanów”.
Autor: Ron Hoggan
Data publikacji: 07.10.2006
Źródło: – www.celiac.com: Food Cravings, Obesity and Gluten Consumption by Dr. Ron Hoggan, Ed.D.
Ron Hoggan jest pisarzem, nauczycielem i zdiagnozowanym celiakiem mieszkaj¹cym w Kanadzie. Jego książkę – „Dangerous Grains” [„Niebezpieczne zboża”] – można zamówić na stronie: www.celiac.com.
Strona internetowa Rona Hoggana: www.dangerousgrains.com
Tłumaczenie: Nika