Glifosat – cichy zabójca?

Glifosat jest głównym składnikiem pestycydu o nazwie Roundup, wytwarzanego od lat 70. przez firmę Monsanto (obecnie firma Bayer). Czym jest ten popularny na całym świecie środek i dlaczego ma negatywny wpływ na środowisko i nasze zdrowie? Ile glifosatu zawierają spożywane przez nas produkty?

Roundup jest popularny i szeroko stosowany zarówno przez zawodowych rolników, jak i użytkowników prywatnych w przydomowych ogrodach. Skutecznie zwalcza chwasty, ale niestety wywiera szkodliwy wpływ na zdrowie człowieka i środowisko, zabijając bioróżnorodność flory i fauny. Powoduje masową śmierć pszczół, dżdżownic i innych zwierząt. Glifosat zabija też żyjące w glebie bakterie. Światowa Organizacja Zdrowia uznała go za substancję potencjalnie rakotwórczą, ale nie zakazała jego produkcji i używania.

Chcesz wiedzieć więcej na temat glifosatu w żywności? Zapraszamy do przeczytania fragmentów wywiadu z Marzeną Poniatowską-Galicką i Marcinem Galickim. Są oni twórcami inicjatywy FoodRentgen, która ocenia jakość produktów żywnościowych dostępnych na polskim rynku, w tym zawartość glifosatu i innych pestycydów. Wywiad przeprowadziła Grażyna Konińska, a jego pełną treść publikujemy w 12 numerze naszego magazynu Bez glutenu.

Co Państwa skłoniło do tego, by zająć się badaniem żywności?

MP-G: (…) Wiele się zmieniło w naszym życiu od momentu, kiedy pojawiły się dzieci. Zaczęliśmy przywiązywać coraz większą wagę do zdrowego odżywiania. Czytaliśmy etykiety, śledziliśmy informacje na temat tzw. zdrowej żywności. I nagle zrozumieliśmy, że choć sklepy są pełne, to żeby zdobyć żywność dobrej jakości – tak jak za PRL-u trzeba ją sobie „załatwić”. (…)

Dlaczego to, co było w sklepie, Państwu nie odpowiadało?

MG: To wynikało z różnych informacji, które do nas docierały. A to przeczytaliśmy o szkodliwych domieszkach do dziecięcej żywności, a to w jakimś produkcie znaleziono pestycydy, inny był wycofany z powodu skażenia bakteriami. To był też czas, kiedy producenci zaczęli stosować większą ilość dodatków w swoich produktach i etykiety na naszych oczach się zmieniały, od prostych, prawie bez dodatków, do mocno rozbudowanych, z kilkudziesięcioma substancjami dodatkowymi, wraz ze słynnym: „smak identyczny z naturalnym”. Zaczęliśmy szukać naturalnej żywności przez znajomych i przez internet, gdzie pocztą pantoflową na forach przekazywano sobie informacje, że ktoś ma dobry produkt. Byliśmy bardzo zdeterminowani, aby dzieciom zapewnić jak najlepsze produkty (…).

Dlaczego zaczęli Państwo badać produkty pod kątem obecności glifosatu, a nie obecności metali ciężkich, np. arsenu, o którym tyle się mówi w kontekście zdrowia?

MG: Na początku założenie było takie, żeby badać produkty na zawartość pozostałości wszystkich pestycydów i metali ciężkich. Na pełne kompleksowe badania po prostu nie zdobyliśmy środków. Ograniczyliśmy się do powszechnie stosowanego w rolnictwie glifosatu. Trzeba pamiętać, że glifosat w praktyce nie jest stosowany samodzielnie, lecz jako składnik herbicydów, i że herbicydy będące preparatami złożonymi charakteryzują się kilkadziesiąt razy większą toksycznością niż sam glifosat.

MP-G: Glifosat pobierany jest przez zielone części roślin (liście, zielone pędy), a następnie przemieszcza się po całej roślinie, dociera do jej części podziemnych (korzenie, rozłogi) i powoduje ich zamieranie. Powoduje skażenie wody pitnej, opadów i powietrza, szczególnie w rejonach rolniczych. Ma negatywny wpływ na owady zapylające, przede wszystkim pszczoły. Potencjalnie zwiększa u ludzi ryzyko chorób nowotworowych, zwłaszcza chłoniaka nieziarniczego i raka piersi. Przypisuje mu się również negatywny wpływ na florę bakteryjną jelit. Jest prawdopodobnie najważniejszym czynnikiem ryzyka rozwoju m.in. chorób takich jak nieswoiste zapalenie jelit, zaburzenia hormonalne, bezpłodność, podwyższone ryzyko poronień, autyzm, choroby Alzheimera, Parkinsona, stwardnienie rozsiane, choroby tarczycy i wątroby i wiele innych.

Dlatego musimy dołożyć starań, aby wyeliminować go z produktów, które spożywamy. A niestety wiele spośród ogólnodostępnych produktów zawiera pestycydy. W naszych badaniach mieliśmy rekordzistę – zawierał 12 różnych pestycydów! (…)

Jak się bronić przed glifosatem?
  • Unikać żywności z pozostałościami glifosatu (spożywać żywność ekologiczną, z gospodarstw tradycyjnych niestosujących syntetycznych herbicydów).
  • Nie stosować i odradzać innym stosowanie Roundupu i innych herbicydów z glifosatem (listę takich herbicydów można znaleźć w wyszukiwarce środków ochrony roślin na stronie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
  • Pić wodę z ujęć głębokich, np. oligoceńską.
  • Popierać działania i inicjatywy mające na celu wyeliminowanie glifosatu z gospodarki.

Skąd w produktach spożywczych pestycydy w takiej ilości? Czy są przepisy, które to regulują?

MG: Jeżeli chodzi o pestycydy, to owszem, są normy, czyli najwyższe ich dopuszczalne poziomy w produktach określone prawem. Natomiast dla różnych produktów mają one różne wartości, np. dla kasz jest to 0,1 mg/kg produktu, ale przy mąkach jest to już 10 mg/kg produktu. Który produkt będzie bezpieczniejszy – mąka, w której norma została przekroczona 2 razy, czy kasza, gdzie norma została przekroczona 100 razy? (…)

MP-G: (…) Słyszymy o opryskach w sadach odbywających się 30–40 razy w okresie dojrzewania jabłek. To przecież gdzieś pozostaje, to się kumuluje, gleba nie jest w stanie tego rozłożyć w tak krótkim czasie.

Jechaliśmy kiedyś przez sady i widzieliśmy oprysk, który się tam odbywał. Ciągnik jechał przez sad i opryskiwał drzewka, a dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej stał drugi ciągnik i inny rolnik właśnie zbierał plony ze swojego pola. „No tak”, pomyśleliśmy, „rolnik, który uprawia sałatę, nie bierze pod uwagę oprysków owocowych, bo sam ich nie stosował. On być może również stosuje takie środki, ale wydaje mu się, że przestrzega zasad, i czuje się w porządku”. W ogóle środki zawierające glifosat wykorzystywane są dość powszechnie. Wielu ludzi używa ich w swoich ogrodach rekreacyjnych, np. do odchwaszczania żwirowych alejek czy podjazdów. Pestycydy stosuje się też niejednokrotnie w miastach, np. do odchwaszczania ciągów komunikacyjnych (do zniszczenia chwastów wyrastających pomiędzy kostkami chodnikowymi), cmentarzy, torowisk kolejowych, rowów i trudno dostępnych nieużytków (…).

MG: Natomiast jeżeli chodzi o metale ciężkie, to wiadomo, że zanieczyszczenie środowiska jest powszechne. Na przykład wszystkie uprawy, które są przy drogach, chcąc nie chcąc akumulują ołów ze spalin. W naszym pierwszym pilotażowym badaniu stwierdziliśmy zawartość ołowiu w jednym z produktów. Zastanawialiśmy się, skąd ołów w oleju, skoro uprawa jest z czystego miejsca w Beskidach, daleko od głównych dróg. Wtedy ktoś nam powiedział, że czasami rolnicy wstawiają ciągnik do hali stodoły, odpalają silnik i dosuszają w ten sposób zboże. Spaliny bywają też wykorzystywane w sadownictwie, np. pod ich wpływem czerwienieją jabłka. (…)

O czym świadczy tak wysoki poziom pestycydów w tak wielu produktach?

MG: Glifosat to jest takie ułatwienie sobie życia. Na przykład dzięki niemu rolnicy nie muszą plewić. Jest to herbicyd totalny (nieselektywny), co oznacza, że jeśli spryskana zostanie cała uprawa, to zniszczymy nie tylko chwasty, ale też rośliny, na których nam zależy. Z tym przemysł chemiczny sobie jednak poradził. Stworzono genetycznie modyfikowane rośliny, którym glifosat niestraszny i które są w stanie przetrwać. Pierwszym takim produktem była Roundup Ready Soya (dosł.: soja gotowa na Roundup). Po niej powstały inne rośliny, np. kukurydza, rzepak i sorgo. One co prawda wchłaniają w siebie glifosat, ale same nie giną. Niestety z czasem pojawił się inny problem. Zamiast poddać się Roundupowi, chwasty zaczęły rozwijać na niego oporność – tworząc potrzebę stosowania przez rolników coraz większych ilości glifosatu w okresie wzrostu roślin. Znanych jest już kilkadziesiąt takich „superchwastów”.

Często rolnicy przed uprawami stosują glifosat. Gdy cała roślinność wyginie na polu, można je obsiać, czym się chce, i cieszyć się plonem. Rolnicy stosujący glifosat obserwują zwiększenie zbiorów nawet do 40%. No i jak już wspominaliśmy, glifosat jest też używany przez niektórych rolników do desykacji, czyli dosuszania plonów.

Czy takie praktyki są dozwolone?

MG: Oczywiście, że są niedozwolone, dlatego nazywa się je odchwaszczaniem lub ostatnim opryskiem. Chodzi o to, że surowiec, który rolnik zbiera z pola przy niekorzystnych warunkach atmosferycznych, może być nierównomiernie wysuszony, a przez to nie spełni norm/parametrów skupu. Można dosuszać w sposób naturalny, licząc na dobrą pogodę, która wysuszy np. ziarno w kłosie. Można też używać jakichś metod mechanicznych. A można też kilka dni przed zbiorem spryskać pole herbicydem i zebrać całkowicie wysuszony plon. Takie praktyki stosowane bywają na różnych roślinach: kukurydzy, grochu, soi, soczewicy, kaszy gryczanej i jaglanej, pszenicy, życie, rzepaku, ziemniakach i burakach cukrowych. Niestety taki oprysk powoduje duże stężenie pozostałości glifosatu w produkcie. Do niedawna prawie tego nie badano, głównie dlatego, że glifosat był uważany za nieszkodliwy dla ludzi. Przez długie lata uchodził też za substancję biodegradowalną. Najnowsze badania pokazują, że wcale tak nie jest. Okazuje się, że okres jego rozpadu jest dużo dłuższy, niż sądzono. My natrafiliśmy na opracowania wskazujące nawet na 10-letni okres rozkładu tej substancji w środowisku.

Dlaczego do kolejnych badań po płatkach śniadaniowych wybrali Państwo kasze?

MP-G: Jeśli chodzi o pierwsze nasze badanie, płatków śniadaniowych, to wskazali je nam konsumenci w sondzie internetowej. Natomiast kasza gryczana i jaglana zostały wybrane przez nas. Stwierdziliśmy, że kasze są istotnymi produktami w jadłospisach osób chcących zdrowo się odżywiać. Kaszę gryczaną i jaglaną kupiliśmy od lokalnej firmy, która twierdziła, że produkt jest ekologiczny, ale niecertyfikowany. Badanie wykazało przekroczenie na poziomie 10-krotności obowiązującej normy. Pomyśleliśmy: „OK, to sprawdźmy, jak to wygląda w kaszach ogólnodostępnych”. Jak pokazał nasz raport, nie wyglądało to najlepiej. Pełny raport jest dostępny na naszej stronie foodrentgen.pl.

Pojawia się wątpliwość, czy jeść kasze. Może lepiej nie?

MP-G: Oczywiście, że kasze należy jeść. Ale powinniśmy wybierać te, które są jak najmniej zanieczyszczone. Trzeba szukać informacji choćby w postaci takich niezależnych raportów, jak nasze (…). Z dotychczasowych raportów wynika, że jednak najbardziej godne zaufania są tzw. produkty ekologiczne.

Jak zareagowali konsumenci i producenci na wyniki raportu?

MG: (…) Dojście do obecnego etapu nie było proste. Na pewno naszymi sojusznikami są konsumenci. Bardzo dobrze odbierają nasze działania, dostajemy listy z podziękowaniami. Oczywiście producenci reagują mniej entuzjastycznie, ponieważ wydaje im się, że uderzamy w nich naszymi działaniami. To błędne wrażenie. Naszym celem jest wyodrębnienie artykułów bez pozostałości glifosatu, a nie piętnowanie zanieczyszczonych. Z naszych badań wynika, że są na rynku produkty wolne od pozostałości pestycydów. Konsumentom staramy się pokazywać, które to są produkty. Producentom chcemy udowodnić, że naprawdę warto zająć się tym problemem. Wiemy, że już są firmy, co prawda nieliczne, rutynowo sprawdzające kupowane surowce na obecność pozostałości glifosatu.

Według prawa unijnego każdy kraj członkowski ma prawo zakazać u siebie stosowania glifosatu. Niektóre z krajów toczą bój o całkowity zakaz jego używania, ograniczenia w stosowaniu preparatu wprowadziły m.in.: Austria, Luksemburg, Włochy, Holandia, Belgia i Niemcy, zwłaszcza w miejscach użyteczności publicznej, takich jak parki czy tereny rekreacyjne. Do 2022 roku Polska (jak i inne kraje UE) nie przewiduje wprowadzać zakazu stosowania glifosatu, a po tym czasie zostanie on poddany ponownej ocenie.

Często w wywiadach mówią Państwo o tzw. asymetrii informacji. Co to znaczy?

MG: (…) Koproducenci i producenci wiedzą zdecydowanie więcej na temat produktów, które sprzedają, niż ci, którzy te produkty kupują. I przez to pojawiają się różnego rodzaju pokusy nadużyć. Ja wiem więcej, ale ta informacja jest negatywna dla mnie, więc ją ukryję. Nie jestem kłamczuchem, ja tylko nie mówię wszystkiego. Jednak w pewnym momencie zatajone informacje wypływają. (….) Wtedy następuje spadek zaufania do danego produktu, producenta, a często do całego sektora spożywczego. Kupujący zaczynają podejmować decyzje zakupowe na podstawie kryteriów łatwo weryfikowalnych (…). Czyli skoro ja nie jestem w stanie zaufać ani sprawdzić istotnych informacji, będę brał pod uwagę czynniki, które są jawne i które znam, np. cenę, atrakcyjne opakowanie albo reklamę. Kupujemy produkty, których w jakiś sposób jesteśmy pewni. W efekcie możemy usłyszeć np.: „I tak wszystko jest pryskane”, „Ekologia to ściema”, „Na coś trzeba umrzeć”. Ostatecznie skutek tego jest taki, że produkt gorszy wypiera z rynku produkt lepszy, a my zostajemy z kiepskimi produktami na rynku… I często nie ma już powrotu. (…)

Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin zarzuciło Państwu wywoływanie strachu wśród konsumentów i podważanie zaufania do całego systemu kontroli żywności.

MG: (…) Naszym celem jest jedynie udostępnianie danych po to, żeby zminimalizować zjawisko asymetrii informacji. Informacja ma być rzetelna. Stajemy po stronie konsumenta i naszym jedynym celem jest pokazanie mu rzeczy takimi, jakie są, po prostu. Reszta to wybór konsumenta. A ukrywanie informacji przed konsumentem jest dla nas nie fair. Bo przecież obiektywna ocena zagrożenia dla zdrowia wynikającego ze spożywania niewielkich dawek glifosatu nie jest dzisiaj możliwa ze względu na stan naszej wiedzy i brak badań międzypokoleniowych. Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które zostało potraktowane w taki sposób.

Czy któraś z instytucji państwowych zajęła się może tym tematem? Czy są tego typu efekty Państwa działań?

MP-G: Główny Inspektorat Sanitarny jeszcze przed pandemią poinformował nas, że planuje badania. Problem z instytucjami państwowymi polega na tym, że nie publikują wyników badań. Konsument dostaje tzw. statystyczną papkę. Przebadano ileś tam produktów, powiedzmy 30% zawierało pozostałości, z czego 3% stanowiły przekroczenia. Z punktu widzenia konsumenta to nie jest przydatna informacja. (…)

Pestycydy (łac. pestis – zaraza, caedo – zabijam) – substancje używane do zwalczania organizmów szkodliwych lub niepożądanych, stosowane głównie do ochrony roślin uprawnych, lasów, zbiorników wodnych, a także zwierząt, ludzi, produktów żywnościowych, oraz do niszczenia żywych organizmów uznanych za szkodliwe w budynkach (inwentarskich, mieszkalnych, szpitalnych) i magazynach. Pojęcie „pestycydy” jest szersze niż „środki ochrony roślin”. Ze względu na działanie pestycydy dzieli się na:

  • herbicydy – chwastobójcze
  • algicydy – glonobójcze
  • bakteriocydy – bakteriobójcze
  • fungicydy – grzybobójcze.

Cały wywiad dostępny jest w 12 numerze magazynu Bez glutenu. Tabele: Grażyna Konińska

Glifosat – cichy zabójca?