Aktualności
Przedszkole powinno być dostępne dla wszystkich – wywiad
Wrzesień to wyjątkowy miesiąc dla wszystkich rodziców dzieci uczęszczających do przedszkola, czy szkoły. Jak już wielokrotnie pisaliśmy w tym miesiącu, temat żywienia dzieci na diecie bezglutenowej w warunkach placówek edukacyjnych jest nie lada wyzwaniem. Bez znaczenia jest, czy kuchnia sama gotuje posiłki dla podopiecznych, czy posiłki dostarcza catering. Wywiad*, który przeprowadziła dietetyczka Centrum Diety Bezglutenowej, Natalia Lipietta z Dyrektor Przedszkola publicznego nr 434 „Na Górce” w Warszawie, Ewą Marczyńską niesie nadzieję, że temat konieczności eliminacji glutenu z posiłku dziecka spotyka się z coraz większym zrozumieniem dyrektorów placówek.
Przedszkole nr 434 „Na Górce” od 1,5 roku należy do programu MENU BEZ GLUTENU. Jednym z wielu wyzwań, którego podjęła się kadra przedszkola jest propagowanie zdrowego stylu życia. Placówka posiada własną, profesjonalnie wyposażoną kuchnię. To właśnie w niej panie kucharki pod okiem dietetyka przygotowują smaczne i zbilansowane posiłki również dla dzieci z dietami eliminacyjnymi. W ramach propagowania zdrowego żywienia w przedszkolu prowadzi się szereg przedsięwzięć, takich jak przygotowywanie naturalnych soków, wód smakowych, śniadań w formie szwedzkiego stołu itp.
Zgłosili się Państwo do programu MENU BEZ GLUTENU, gdy nie mieli Państwo w swojej placówce dzieci na diecie bezglutenowej. Co Państwa skłoniło do tego, aby podjąć się takiego działania, które wiąże się z reorganizacją kuchni?
Po pierwsze może dodam, że nasze przedszkole jest dosyć nowym przedszkolem i w momencie, kiedy powstał ten pomysł, to ono dopiero zaczynało swoją działalność. Musiałam jako osoba kandydująca na stanowisko dyrektora przygotować koncepcję funkcjonowania i rozwoju przedszkola. Inicjatywa, by poruszyć w niej temat menu bez glutenu była oddolna. To był pomysł pani pomocy kuchennej, Pani Danusi, którą przy okazji bardzo serdecznie pozdrawiam. Ta Pani ma osobiste doświadczenia, ponieważ ma dziecko z celiakią i stąd jej zaangażowanie. Być może spotykała się z problemami w placówkach oświatowych bądź po prostu temat był jej bliski. Pomysł mi się spodobał i wpisałam go w swoją koncepcję jako jedno z zadań prozdrowotnych – zdobycie certyfikatu MENU BEZ GLUTENU. Pomyślałam, że nie dość, że jest to fajny pomysł to jeszcze możemy zrobić coś, by pomóc dzieciom w lepszym funkcjonowaniu w publicznej placówce oświatowej. Uważam, że przedszkole powinno być dostępne dla wszystkich, również dla dzieci przewlekle chorych, np. na celiakię. Jeżeli coś nie wymaga jakiegoś specjalnego wysiłku, skomplikowanego szkolenia czy nadzwyczajnych umiejętności, to dlaczego tego nie zrobić?
Ładnie Pani powiedziała, że dzieci z chorobami przewlekłymi też mają prawo dostępu do przedszkola. Czy wdrożenie zasad programu w tak dużej placówce jaką Państwo jesteście było trudne? Z czym to się wiązało?
Nie, to nie było trudne. Trzeba było oczywiście zająć się tą tematyką, czyli zorientować się gdzie zdobyć certyfikat, w jaki sposób, jakie są zasady. Jedynie to wymagało większego zaangażowania. Pozostała część to szkolenie, które trzeba było zrealizować. Bardzo chętnie uczestniczyli w nim zarówno pracownicy działu kuchennego, jak również nauczyciele. Niektórzy z pracowników przyznali, że zdobyta wiedza i umiejętności przydadzą im się prywatnie. Czasem ktoś gdzieś coś słyszał o celiakii i diecie bezglutenowej, ale nie wiedział tak naprawdę z czym to się wiąże, co na przykład zaproponować do jedzenia takiej osobie a czego unikać. Szkolenie jak najbardziej było bardzo dla nas pomocne. Zmiany zaczęliśmy od menu. Musi być ono dostoswane do dzieci na diecie bezglutenowej. Tutaj większych problemów nie było, ponieważ jest ono podobne do menu dzieci zdrowych. Zamieniamy tylko to czego dziecko nie może jeść, np. zamieniamy zwykłą mąkę na bezglutenową. Staramy się, aby nie było odrębnego menu, aby dziecko nie dostawało całkiem innego dania, by nie czuło się inne. Dużym ułatwieniem jest to, że w zespole mamy dietetyka, który pracuje na stanowisku intendenta. Mam duże zaufanie do wiedzy, umiejętności i doświadczenia pani intendent.
W pomieszczeniach kuchennych wydzieliliśmy specjalne przestrzenie, np. osobna lodówka. Dysponujemy akurat dużą ilością lodówek, więc jedna z nich jest przeznaczona dla dzieci na diecie bezglutenowej. Magazyn produktów suchych też wymagał reorganizacji. Jest tam wydzielona półka na wszystkie produkty bezglutenowe. Dodatkowo są podpisane, żeby nikt się nie pomylił. Jeżeli chodzi o stoły robocze, to pilnujemy kolejności przygotowywania posiłków. Najpierw przygotowywane są te bezglutenowe, zabezpieczamy je przed zanieczyszczeniem i dopiero potem personel przystępuje do sporządzania posiłków dla pozostałych dzieci. Pomysł, który dobrze się sprawdza, to stałe miejsca przy stole dla dzieci z dietami, na skraju stołu. Panie woźne, które opiekują się grupami i serwują dania, wiedzą, gdzie siedzą dzieci „dietowe”, gdzie należy postawić dany talerz. Dodatkowo jedna osoba w kuchni, u nas jest to kucharz, jest odpowiedzialna za posiłki dzieci na dietach. To ona przygotowuje, kontroluje i wydaje posiłki paniom woźnym mówiąc, że to jest dla konkretnego dziecka. Pani woźna z kolei wie, gdzie to dziecko siedzi. To wszystko, z czym zmagaliśmy się prowadząc diety w przedszkolu.
Czy robienie zakupów nastręcza jakiś dodatkowych zabiegów?
Raczej nie, jest już duża dostępność produktów bezglutenowych, szerszy wybór. Pani Intendent nie zgłaszała tego typu problemu. Posiłki są przygotowywane na bieżąco i nie stwarza to dodatkowych utrudnień. Większość dzieci w wieku przedszkolnym, gdy dostaje coś innego nie traktuje tego jako wyróżnienie, chce mieć to samo co ulubiony kolega czy koleżanka. Zależy nam, żeby każde dziecko czuło się dobrze, bezpiecznie i pewnie. Bazujemy więc na tym by, o ile to możliwe, dania były takie same, tylko wykonane z użyciem produktów bezglutenowych, nie zawierających alergenu.
Jak do tematu diety bezglutenowej podchodzą pracownicy?
Pracownicy działu kuchennego bez problemu dostosowali się do nowych zasad i przygotowali na przyjęcie dzieci na diecie bezglutenowej, dzieci z celiakią. W przedszkolu mamy też dużo innych diet eliminacyjnych. Myślę, że to w dużym stopniu dzięki temu wprowadzenie kolejnej diety nie zrodziło oporów i obaw ze strony pani kucharz i pomocy kuchennych. Jeżeli chodzi o nauczycieli to chętnie korzystali ze szkolenia i tak naprawdę im to nie robi różnicy czy dziecko jest na takiej czy innej diecie. Wychowawcy dzieci pilnują tylko poczęstunków podczas imprez grupowych, np. typu „urodziny”. Jeżeli któryś z rodziców chciałby przynieść poczęstunek to zadaniem nauczyciela jest przekazać informacje, że w grupie są dzieci z dietami, co mogą a czego nie mogą jeść.
Czyli również rodzic jest proszony, aby się dostosował do diety dzieci w grupie?
Tak. Jeżeli ktoś chce wyprawić dziecku urodziny w przedszkolu, poczęstunek musi uwzględniać diety. Natomiast jeżeli dzieci jadą na wycieczkę, to zadaniem pani intendent jest odpowiednie zaplanowanie posiłków, a personel kuchenny pakuje i wydaje z zastrzeżeniem co dla kogo jest przeznaczone.
A jak tu dziecku odmówić celebracji urodzin, prawda?
To jest bardzo ważne wydarzenie w życiu dziecka i szczegóły bardzo długo się pamięta.
Jakie jeszcze diety eliminacyjne Państwo mają u siebie?
Mamy jeszcze diety bezmleczne, bez cytrusów, bez jajek i jedną dietę ze względu na religię – m.in. bez mięsa i wędlin z wieprzowiny.
Moje ukłony dla kuchni, że radzą sobie z tak różnymi eliminacjami.
Tak, motorem napędowym była pani, z którą tworzyłam koncepcję pracy przedszkola. Zakładałyśmy, że przedszkole ma być otwarte dla wszystkich. Dobrze mieć kreatywne osoby w zespole. Wcześniej ta pani zajmowała się dietami, sama organizowała i dała przykład, że można. „Nauka nie poszła w las” i myślę, że dzięki temu obecny personel kuchenny świetnie sobie radzi.
Czy rodzice mają zaufanie do Państwa? Czy chcą np. zaglądać do kuchni, sprawdzać produkty, których Państwo używacie?
Rodzice raczej chcą nas wspomagać, czyli np. proponują, że może oni przyniosą np. jakiś produkt bezglutenowy. Myślą, że prowadzenie diet może być dużym problemem dla przedszkola, że zakup danych produktów nastręcza trudności. Nie korzystamy z tej pomocy, ale jest to bardzo miłe. Rodzice doceniają, że mamy swoją kuchnię. Codziennie wywieszony jest jadłospis i rodzice bardzo często rano czytają dzieciom, co będą jeść. Muszę też się pochwalić, że rodzice dopytują nas o przepisy. Zdarza się, że danie, które przygotowywane jest w domu nie smakuje tak samo jak w przedszkolu. Rodzice dociekają, jak to robimy, że dziecko mówi np. „Mamo twoje kotlety tak nie smakują jak w przedszkolu.” Żywienie w przedszkolu jest zdrowe ale i smaczne, a dla dzieci jest to ważne 😊
Największy komplement dla kucharzy! Jak inne dzieci reagują na koleżankę, kolegę będące na diecie eliminacyjnej?
Na początku na pewno jest zainteresowanie i ciekawość dzieci. Pytają, dlaczego Jaś ma to, a ja coś innego. Zdarza się, że chcą spróbować, dostać to samo. Panie wyjaśniają, że dany kolega, koleżanka nie może jeść tego co wszyscy. Dzieci po jakimś czasie dostosowują się i nie zwracają na to uwagi.
Czyli nie zdarzają się przykre sytuacje?
Nie. Dzieci to nawet, warto wspomnieć, pilnują, żeby dziecko z dietą siedziało na swoim miejscu. Wychowankowie wiedzą, że dzieci z dietami siedzą na skraju stolika i zdarza się, że mówią „Tu jest twoje miejsce, tu powinieneś siedzieć”. Pilnują, ale to pilnowanie wynika z troski.
Czy obecne przepisy prawne dotyczące żywienia w przedszkolach ułatwiają czy może utrudniają Państwa pracę? Jak się zmieniły regulacje prawne, odkąd należą Państwo do programu?
Rozporządzenie Ministra Zdrowia, które mówi jakie produkty spożywcze i posiłki mogą być podawane w stołówkach szkolnych i przedszkolnych nie sprawia nam trudności. Nikt nie zakazuje stosowania zamienników. Wszystkie zasady ujęte w rozporządzeniu np. aby na żywienie składały się produkty z różnych grup spożywczych, co najmniej raz w tygodniu była podawana porcja ryby i inne – można bez problemu zastosować w diecie bezglutenowej. Główną ideą wprowadzonych przepisów było ograniczenie spożycia cukrów, soli, potraw smażonych a promowanie spożycia warzyw, owoców i mleka. Tak pojmowane zdrowe żywienie wpisuje się także w diety, z zastrzeżeniem stosowania zamienników, np. przy diecie tzw. bezmlecznej – alergii na białko mleka krowiego można podać produkt roślinny, np. mleko sojowe.
Czyli żadne prawo nie ogranicza Państwa do dostosowaniu żywienia do potrzeb dziecka?
Przepisy prawa nie stwarzają problemów dyrektorowi w prowadzeniu diet. Trudności nie zgłasza także intendent czy kucharz. Nic nas nie ogranicza w tym zakresie.
Czy konieczność zakupu zastępników bezglutenowych podnosi koszt diety?
Koszt posiłku dla rodziców dzieci z dietą i bez diety jest taki sam. Oczywiście produkty bezglutenowe są droższe ale mamy zbiorowe żywienie i w budżecie 6-oddziałowego przedszkola przy stawce żywieniowej 14 zł udaje nam się zmieścić. Rodzice dzieci z dietą nie są w żaden sposób dyskryminowani ze względu na zdrowie swoich dzieci i nie ponoszą dodatkowych opłat.
Dziękuję Pani za rozmowę.
*Wywiad, został opublikowany w 14 numerze magazynu Bez glutenu wydawanego przez Stowarzyszenie.